Wspólnota wolności
Indywidualizm nie prowadzi libertarian do egoizmu, instrumentalnego traktowania innych, ale przeciwnie – do afirmacji człowieczeństwa. Prawo zaś powinno umożliwić nam harmonijną koegzystencję, gdy będziemy realizować własne koncepcje szczęścia.
Indywidualizm i niezależność od wspólnoty noszą znamiona egoizmu – taki pogląd pojawia się ostatnio w czasopismach popularnonaukowych, różnych „laboratoriach idei", a nawet w prasie codziennej. W szczególności krytykowany jest w tym kontekście różnie rozumiany (często błędnie) libertarianizm, czyli ideologia oparta na absolutyzacji wolności i własności prywatnej, sceptyczna wobec nakładanych przez państwo ograniczeń. Głęboko się nie zgadzam z tą krytyką. Można bowiem odmiennie zapatrywać się na styl życia i zasady dobrze urządzonej wspólnoty; można także inaczej pojmować moralność i, w konsekwencji, dobrowolnie wyrzec się swobód ekonomicznych i obyczajowych; nie sposób jednak zaprzeczyć formalnym regułom sprawiedliwości, które proponują libertarianie. W mojej opinii wręcz trudno o myśl bardziej humanistyczną i społeczną, a przez to lepiej nadającą się na fundament sprawiedliwego ustroju i prawa.
By dowieść słuszności mojego stanowiska, odwołam się do tzw. filozofii Robinsona Crusoe, którą jeden z najważniejszych libertarian, Murray Newton Rothbard, uprawiał w „Manifeście libertariańskim" i „Etyce wolności". Zgodnie z tym modelem dopóki człowiek (niczym bohater powieści Daniela Defoe) odseparowany jest od innych, dopóty nie ma sensu rozprawiać o etyce, prawie, a nawet ekonomii. Dopiero pojawienie się na wyspie innych osób sprawia, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta