GetBack może się odbić na rynku
Joanna Róg, Marek Wierzbowski Regulatorowi brak narzędzi, które zapewniłyby ochronę inwestorów. To ułomność naszego ustawodawstwa. Powinniśmy jej zaradzić, jeżeli rynek długu korporacyjnego ma się rozwijać.
Polski rynek instrumentów finansowych należy do najmocniej kontrolowanych w Unii Europejskiej. Wynika to z przeczucia, o którym mówił kiedyś dr Lesław Paga, że znaczące straty inwestorów w początkach rozwoju nowego rynku mogą wywołać obawy, które sprawią, że rynek ten praktycznie nigdy nie powstanie.
Twarda ręka regulatora ma swoje zalety i wady. To w dużym stopniu ona uchroniła nasz system bankowy, gdy w Europie Zachodniej wiele banków matek polskich banków zależnych wymagało ratowania przez rządy. Widoczna wada to np. długotrwałe postępowania przy zakładaniu nowych instytucji czy uzyskiwaniu zgód regulatora.
Dwa cele państwa
Oczywiście żaden nadzorca nie jest w stanie całkowicie uchronić rynku przed nieprawidłowościami. Z najbardziej nagłośnionych przypadków można wskazać sprawy WGI, Amber Gold (choć akurat ta sprawa nie podlegała nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego, KNF) czy ostatnio GetBack. Rozmiar potencjalnych strat inwestorów związanych z inwestycjami w akcje i obligacje GetBacku może się odbić na postrzeganiu całego rynku. Zarówno akcje, jak i papiery dłużne były oferowane przez uznane podmioty i rekomendowane jako dobra, bezpieczna inwestycja. Rzuca to cień nie tylko na emitenta, ale i na cały rynek.
Gdy patrzymy na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta