Nie znalazł się dotąd żaden odważny
Dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne jest bardzo dobrym pomysłem i myślę, że któryś rząd to kiedyś wprowadzi. Dotychczasowe pomysły rozbijały się o to, że nikt nie stworzył prawdziwego koszyka usług gwarantowanych - mówi Ewa Kralkowska, wiceminister zdrowia w rządzie Leszka Millera.
Plus Minus: Weszła pani do polityki, przystępując do Unii Pracy, dziś partii niszowej. Ciągle pani w niej działa?
Tak. Jest to moja pierwsza i jedyna partia. Zapisałam się do niej w 1994 roku.
A więc na trzy lata przed spektakularną porażką Unii Pracy w wyborach w 1997 roku? Pewnie nie była pani zadowolona, że ta pierwsza partia wypadła z parlamentu?
To prawda. Ale zawsze wychodziłam z założenia, że jeżeli chce się coś robić w życiu publicznym, to trzeba się poddać osądowi wyborów. Jeżeli jest pozytywny, to należy się cieszyć i robić swoje. Jeżeli przegra się wybory, to trzeba to przyjąć z podniesionym czołem.
Unia Pracy w 1997 roku zasłużyła na przegraną?
Tego bym nie powiedziała. Nasi posłowie rzetelnie pracowali w Sejmie przez cztery lata. Uczestniczyli w pracach nad nową konstytucją. Przepis o równym dostępie do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych był propozycją naszego klubu parlamentarnego, i tym się szczycimy. Nie wiem, dlaczego przegraliśmy wybory. Może mieliśmy złą kampanię, może źle prezentowaliśmy program. Ale wyciągnęliśmy wnioski i w 2001 roku wprowadziliśmy posłów i senatorów do parlamentu. Co prawda w koalicji z SLD, ale jednak.
Część Unii Pracy była przeciwna koalicji z SLD, m.in. wasz pierwszy przewodniczący Ryszard Bugaj.
To...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta