Uzbekistan. Świat w formalinie
Nukus jest rozwodniony i chaotyczny, planiści mieli tu pod dostatkiem wolnej przestrzeni i żadnego pomysłu na jej zapełnienie. Wzdłuż zbyt szerokich ulic tkwią samotnie gmachy urzędów, po pustych placach hula wiatr.
Oczy jak lufy karabinu.
Napierający byk (malarz drwi z perspektywy, byka oglądamy od góry, widzimy jego grzbiet, ale jednocześnie mamy wrażenie, jakby się na nas rzucał) przyszpila widza wzrokiem, bierze go na celownik. Pamięta się te oczy, bo wybijają się z obrazu. Nie pasują, albo pasują za bardzo. Idealne czarne kółka, wytyczone cyrklem białe obwódki. Takich oczu nie stworzyła biologia, nawet przetrawiona przez artystę. To czysta technika.
Nukus. Sawicki
Płótna nie sposób nie zauważyć. Hipnotyzująca groza kojarzy się z władzą sowiecką, choć byka można odbierać jako czającą się w podświadomości sumę naszych lęków, przewin, wyrzutów sumienia. Niebieskie tło przywodzi na myśl senne marzenie. Ale służby nie miały wątpliwości, że obraz jest antyradziecki i nie wolno pokazywać go ludziom. Został skazany na zapomnienie, podobnie jak jego twórca, Wasilij Łysenko.
Wiadomo o nim niewiele. Do niedawna historycy sztuki nie znali nawet jego prawdziwego imienia. Okazało się, że przez lata żył kątem u siostry, w dzielnicy domków jednorodzinnych obok taszkenckiej akademii medycznej. Sąsiedzi, którym przedstawił się innym nazwiskiem, nie wiedzieli nawet, że był malarzem – utrzymywał się z naprawy butów. W czasie najazdów milicji kładł się w schowku pod podłogą. W końcu wpadł. Zabrali go do szpitala psychiatrycznego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta