Myśmy męskim językiem rozmawiali o Polsce
Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska | Mateusz Morawiecki jest premierem całkowicie zależnym od prezesa PiS. Dostał Polskę tak, jakby mu Kaczyński konia podarował.
PM: Jak to się stało, że historyk z wykształcenia zainteresował się pracą w służbach specjalnych?
Po części z powodu środowiska, z którego się wywodzę, a po części był to zbieg okoliczności. Moje środowisko NZS, młodych krakowskich konserwatystów – mówię o Janie Rokicie, Konstantym Miodowiczu i innych przyjaciołach z tego okresu – uważało, że Polska odzyska kiedyś swoje państwo od komunistów i będzie się nim musiała na poważnie zająć. Dlatego gdy otrzymałem od Krzysztofa Kozłowskiego ofertę budowy UOP, to się długo nie zastanawiałem, bo było to w duchu naszych poglądów. A poznałem Krzysztofa Kozłowskiego – i to był ten element przypadku – ponieważ prowadziłem w Krakowie biuro parlamentarzystów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Kozłowski był senatorem OKP, a gdy został szefem UOP, szukał ludzi do służb.
Pomyślał pan sobie, że to fajnie zostać agentem? Taka filmowa rola.
Nie. (śmiech) To nie miłość do tajnych służb, spisków, podniesionych kołnierzy i ciemnych okularów wepchnęła mnie na tę ścieżkę. Uważałem, że to jest bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie, w momencie gdy trzeba państwo odzyskać z rąk komunistów i na nowo skonstruować.
Szybko pan odszedł z Urzędu Ochrony Państwa. Krążyła taka legenda, że starzy funkcjonariusze wpuścili pana na minę.
Nie z takiego powodu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta