Co wolno komu?
Nie wiem jak państwu, ale na ten przykład mnie wolno mieć dzieci. I to cudze w połowie. Ilekroć bowiem wyjeżdżam do Afryki, żona mojej osoby powtarza, że dzieci mogę przywozić, byle bym tu nie zwoził ich matek. Wie, spryciula, że tam, dokąd jeżdżę, łatwiej złapać AIDS, niż powtórzyć moje największe osiągnięcie w totka, czyli trafić jedynkę. Więc o tego rodzaju działalności mowy być nie może, amen.
No, a państwu, moi drodzy, co wolno? Głowili się nad tym pytaniem stratedzy PiS i wymyślili, że skoro im też wolno mieć dzieci – co prawda wyłącznie małżeńskie, wszak to partia konserwatywna – to wolno im też dzieci wychować. A troskliwe są pisowskie matki, pisklaka z gniazda przed trzydziestką nie wypuszczą, te nieopierzone odchować trzeba, wyposażyć i jakąś dobrą robotę na odchodne załatwić. Toteż i załatwiają. I tu oburzać się nie ma na co, zawsześmy to wiedzieli, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta