Poczucie humoru mam po ojcu
- Bardzo długo się wahałem, czy poradzę sobie w kabarecie. Kiedy wchodziłem pierwszy raz na estradę Kabaretu Dudek, miałem wrażenie, że ludzie są przeciwko mnie. Myślą sobie, co ten idiota robi na scenie kabaretowej, jego miejsce jest w teatrze dramatycznym - mówi Jan Kobuszewski.
Plus Minus: Od lat jest pan uważany za mistrza komedii. Prawie cztery dekady każdym pojawieniem się na scenie Teatru Kwadratu wprowadzał pan publiczność w pogodny humor. Aż trudno uwierzyć, że wcześniej był pan wziętym aktorem dramatycznym.
Jan Kobuszewski: Rzeczywiście, zarówno na scenie Teatru Polskiego pod koniec lat 50., jak i potem w Teatrze Narodowym za dyrekcji Kazimierza Dejmka byłem aktorem na wskroś dramatycznym. U Wandy Laskowskiej grałem Jana Macieja Karola Wścieklicę, dwukrotnie wystąpiłem w „Dziadach", zagrałem w „Kurce wodnej", „Braciach Karamazow", w „Oto jest głowa zdrajcy". To z pewnością nie były role komediowe. W Narodowym właściwie poza „Kramem z piosenkami" też grałem głównie postacie dramatyczne. Pamiętam, jak Andrzej Szczepkowski i Gustaw Holoubek, mając w pamięci tamten mój dorobek, wielokrotnie wypominali mi w prywatnych rozmowach, że poszedłem tylko w komedię. Ale myślę, że nie była to do końca moja wina. Tak się potoczyło życie...
Można powiedzieć, że to przygoda z „Dziadami" Kazimierza Dejmka bardzo mocno zaważyła na pańskiej karierze?
Myślę, że można to tak określić. Okres w Teatrze Narodowym, kiedy dyrektorował tam Kazimierz Dejmek, był bardzo szczęśliwy w moim zawodowym życiu. Grałem wtedy dużo znaczących i ważnych ról. Nie tylko w reżyserii Dejmka, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta