Gabriel Radke ucieka na wakacje
Wierzcie mi Państwo, polskiego bigosu nie da się ani opisać, ani spożywać, ani analizować bez uwzględnienia perspektywy historycznej.
Opowiadanie Wojciecha Kudyby
Od razu muszę powiedzieć, że Gabriel Radke jest postacią historyczną. W każdym razie u nas. U nas, to znaczy w domu starców w Bochum-Hiltrop, ponieważ tam właśnie schroniliśmy się po zawiłych perypetiach naszego europejskiego życia. Nie jest nas tu zresztą zbyt wielu, nie o wszystkich też warto wspominać, bo niektórzy to byli naziści i w dodatku z potężną demencją. Ale o Gabrielu Radkem warto.
Na zdjęciu tak dobrze nie widać, lecz w rzeczywistości jego żółta kamizelka wspaniale pyszni się na tle ciemnej zieleni koszuli zakończonej półokrągłym kołnierzykiem z epoki debiutu The Beatles. Jej poły są również półokrągłe i w jakimś sensie półokrągłe są także tabaczkowe spodnie, dość nieoczekiwanie i prędko kończące się czarnymi laczkami. Jak nietrudno się domyślać, ciałem, ubiorem i duszą Gabriela Radkego rządzi bowiem niepodległa duchowi naszych nędznych czasów zasada pełni, której geometrycznym symbolem jest figura koła. Właśnie w stronę pełni nieuchronnie dążą poszczególne części jego garderoby, a także bystre, bladoniebieskie oczy, okulary w rogowych oprawkach, głowa ozdobiona bladym puchem oraz wszystkie inne członki ciała. Właśnie w stronę doskonałości biegną też na ogół jego myśli, dlatego Gabriel Radke z prawdziwym smutkiem i niepokojem antropologa kultury obserwuje kres wielkich Niemiec...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta