Martwa natura z mamutami
Po czterech latach pobytu na Syberii Jan Czerski był człowiekiem psychicznie niezrównoważonym i pogrążonym w depresji, a jego podejście do nauki graniczyło z obsesją.
Jan Czerski lubił słuchać o mamutach. Znał biegle cztery języki, w tym oczywiście rosyjski, prawdopodobnie rozumiał też sporo z buriackiego. A o mamutach słuchał właśnie u Buriatów. O tym, jak to mamut ukształtował powierzchnię ziemi, niszcząc swoim ciężkim cielskiem doskonałą płaszczyznę stworzoną przez pierwotne bóstwo – gdzie się położył, tam powstawały dna jezior, gdy szedł, powstawały wąwozy i koryta rzek, a kiedy rył kłami w skale, piętrzyły się góry. Czerski lubił też inną historię. Tę, w której mamuty wciąż żyją pod ziemią, choć dość leniwie – zazwyczaj po prostu leżą. Kiedy jednak już postanawiają wstać i gdzieś się przemieścić, drążą w skałach korytarze, co na powierzchni odczuwane jest jako trzęsienia ziemi. I to spore.
Zaledwie kilka lat przed przybyciem tu Czerskiego, w 1861 roku, z nabrzeża Bajkału, tam, gdzie znajduje się zatoka Prował, oderwał się potężny kawał klifu wraz z postawioną na nim buriacką wioską i z hukiem zniknął pod taflą jeziora. Po prawdzie jednak, kiedy Czerski stał nad brzegiem Świętego Morza i słuchał legend, najbardziej zastanawiały go akurat nie te o mamutach. Najbardziej zastanawiała go ta o świętym ogniu.
Pewnego dnia ziemia zatrzęsła się tak potężnie, że w jednej chwili zmienił się cały okoliczny krajobraz. Tu wyrosła góra, tam inna obsypała się w upiorne gołoborze, gdzie indziej wreszcie pojawiło się pęknięcie – ciągnąca się setki wiorst szrama...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta