Paraprawda na małym ekranie
Kiedyś widzowie szukali w telewizji idealnego życia – jak z bajki. Dziś chcą przede wszystkim prawdy. I chociaż to prawda przerysowana i źle zagrana, do wielu przemawia.
Który widz chciałby dziś sztywnej konwencji „Tele-Echa" – pierwszego talk-show w PRL, gdzie w skromnie urządzonym studiu znane osobistości odpowiadały na wcześniej przygotowane pytania? Polska telewizja od lat 90. pokochała naturalność i autentyczność. Prawdziwych emocji zaczęli dostarczać prawdziwi ludzie. Pokazywali swoje mocne strony i ukryte zdolności w programach typu talent show, odsłaniali prywatność w reality show, które wkroczyły wraz z „Big Brotherem", a słabości odkrywali u Ewy Drzyzgi w „Rozmowach w toku" i podobnych cyklach.
Ta pogoń za autentycznym człowiekiem doprowadziła w końcu do boomu na paradokumenty, które pokazują wszystko, na co nie było miejsca w wyidealizowanych serialach obyczajowych. Gatunek ten na dobre zadomowił się w telewizyjnych kanałach i zagarnął dla siebie całe grupy wiekowe i zawodowe, kształtując ich wyobraźnię oraz wrażliwość.
Niemieckie wzorce
Paradokumenty obyczajowe pojawiły się w polskiej telewizji w 2010 r. za sprawą dyrektor programowej Polsatu Niny Terentiew i Okiła Khamidowa, reżysera „Świata według Kiepskich". Khamidow wypatrzył programy „Verdachtsfälle" („Podejrzane historie") i „Familien in Brennpunkt" („Rodzina w centrum") w niemieckiej stacji RTL. W ślady Polsatu wkrótce poszedł TVN. Paradokumentalny serial „Family Stories" z RTL II stał się inspiracją dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta