Historia pewnego dzieciobójstwa
Koło południa majestatyczna Schneekoppe zniknęła właśnie za siwym tumanem delikatnej mżawki, ale łysa czaszka lokalnej golgoty nie przestała lśnić martwym światłem i straszyć wyprężonymi muskułami szubienicy. U jej stóp lekko drży młody kat Johann Heinrich Kuhn, który po raz pierwszy w życiu ma spełnić swą powinność. Pamięci Gustawa Herlinga-Grudzińskiego
Dnia 14 października 1701 roku wiał mocny wiatr i przewiercał na wylot przejmującym chłodem płaszcze zbierającej się tu od świtu gawiedzi. U stóp łysego wzgórza Galgenberg tuż po nocy polatywały jeszcze jesienne mgły, ale rychło przegoniło je podnoszące się na wschodzie słońce. Galgenberg stanął w ten sposób naprzeciw swojej świętej matki, majestatycznej Schneekoppe, którą wiele lat później zaczęto nazywać Śnieżką. Ale to w istocie wiele, wiele lat później. W dniu spodziewanej egzekucji Exnerów lokalny lud z dóbr Arnsdorf, wieśniacy z Steinseiffen, Krummhübel, a nawet z dalszych wiosek nie mówili o mitycznej górze inaczej niż Schneekoppe, góra – matka, góra – zabójczyni, szafarka zimy i wiosny, dawczyni wody i chleba.
Majaczyła więc o świcie z jednej strony potężna Schneekoppe, a z drugiej maleńka, ale potworna Galgenberg. Matka i córka. Na jednej wieczne śniegi, na drugiej zbudowana ledwie pięćdziesiąt lat wcześniej szubienica. Drzewa na całym wzgórzu wycięto. Stoki plewiono co roku, by nie wyrosło na nim choćby jedno śmielsze źdźbło, krzaczek lub nie daj Boże kwiat. Galgenberg miało być ponure i straszne. Powiewające na wietrze resztki szkieletów miały głośno klekotać i być dokładnie widoczne, nawet z daleka. Nic nie mogło przeszkodzić krukom, które przylatywały tu na ucztę. Nic nie mogło pocieszyć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta