Dzieci 4 czerwca
Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel..." Zawsze, kiedy słucham tych słów, myślę, że to o nas. I pewnie byłoby o nas, gdyby łaskawa historia mogła przesunąć się o dwie dekady do przodu. Tak, to przecież o naszej trójce, o mnie, Staszku i Tomku.
Łączyło nas nowohuckie podwórko, wspólne fajki za śmietnikiem, lokalne awantury i rajdy po Polsce ze zdezelowaną gitarą. Wspólne marzenia, uwielbienie dla tych samych dziewczyn, a przede wszystkim muzyka. A dokładnie rock'n'roll. Słuchany z poharatanych taśm i złej jakości odbiorników radiowych. Czasem na żywo, jeśli tylko było to możliwe.
Byliśmy z kompletnie różnych rodzin. Tomek był dzieckiem robotniczej Nowej Huty, potomkiem budowniczych socjalistycznego miasta, którzy w latach 70. odpuścili sobie współzawodnictwo pracy na rzecz barów piwnych. Stasiu, osierocony w dzieciństwie przez matkę, z tatusiem dyrektorem śląskiej kopalni, który nigdy nie miał dla syna czasu. I ja, inteligenckie dziecko rzucone przez przypadek w odmęty oceanu proletariackiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta