Radioaktywna propaganda
Pięcioodcinkowy serial jest do bólu szczery, godzina po godzinie odtwarza zdarzenia, które nastąpiły po feralnej nocy 26 kwietnia 1986 roku. I podobnie jak 30 lat temu wybuch elektrowni atomowej wpłynął na psychikę mieszkańców naszego regionu, tak serialowy „Czarnobyl" działa na wyobraźnię oglądającego. Wizualizuje skalę tragedii i infekuje widza autentycznym lękiem lepiej niż niejeden dokument.
Wtedy to o godzinie 1.23 mieszkańców graniczącej z Czarnobylem Prypeci obudził huk. Pionowy słup światła i dymu wystrzelił w niebo. Nikt nie wiedział, co się stało. W rozbudowywanej elektrowni jądrowej w północnej części Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej doszło do eksplozji reaktora numer 4. „Śpieszcie się, jest straszny pożar, w środku są jeszcze ludzie. Mogą spłonąć żywcem" – usłyszał dyżurujący przy telefonie strażak. Ci, którzy gasili ogień bledli na twarzach, wymiotowali krwią i tracili przytomność. Stąpali po czarnym, radioaktywnym graficie. Winę zrzucono na gryzący w oczy dym, ani słowem nie wspominając o promieniowaniu. Karetki wywoziły poparzonych i zatrutych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta