Przespane cztery lata w Pałacu Prezydenckim
Prezydentura Andrzeja Dudy to dbanie o własny dobrostan i reelekcję.
Jeśli jest jakieś iunctim, łączące działania obecnej głowy państwa w logiczną całość, to jest nim chęć zapewnienia sobie komfortu psychicznego. Andrzej Duda wymyka się analizom politologicznym, bowiem nie sposób znaleźć jakiejś jednej linii łączącej pełną podległość Jarosławowi Kaczyńskiemu z zawetowaniem dwa lata temu ustaw sądowych, budowaniem tzw. Trójmorza czy pomysłami referendum konstytucyjnego oraz wycofywaniem się z nich rakiem. Ta prezydentura służy przede wszystkim samemu zainteresowanemu – w budowaniu pozytywnego obrazu samego siebie. Na własny i publiczny użytek.
Brak zaplecza
Andrzej Duda przez cztery lata nie zbudował swojego środowiska politycznego, nie narzucił agendy politycznej, nie wpłynął znacząco na losy kraju. Był posłusznym narzędziem w rękach prezesa PiS, od czasu do czasu jedynie wyrażającym swoje potrzeby uznania i po ich otrzymaniu wycofującym się w zacisze swojego pałacu. Tylko po to, by wychynąć i wygłosić płomienne przemówienie – ku wzruszeniu swojemu i zebranych. W tych wystąpieniach prezydent sam siebie określał jako „niezłomnego", operował na wysokim „C", doprowadzał siebie i – czasami –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta