Nuklearny rozgardiasz
Coraz więcej sojuszników zbliża się do produkcji własnej bomby, coraz mniej wierzy w amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa – pisze publicysta.
Amerykańskie bombowce 74 lata temu zrzuciły na japońskie miasta bomby nuklearne, otwierając tym samym nową epokę w strategii wojskowości i stosunkach międzynarodowych. Monopol na broń zagłady szybko upadł i do elitarnego klubu dołączyli inni gracze. Globalna i regionalna rywalizacja coraz częściej toczyła się w cieniu potencjalnego konfliktu nuklearnego. Po pierwszej fali nuklearyzacji, która obejmowała dzisiejszych stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, nadeszła druga, z którą wypłynął potencjał nuklearny Indii, Pakistanu, a także – prawdopodobnie – Izraela.
Wraz z upadkiem Związku Sowieckiego i zimnowojennego porządku międzynarodowego pojawiła się nadzieja na proces odwrotny – denuklearyzację. Stany Zjednoczone, jako nowy lider światowego bezpieczeństwa, objęły ten proces patronatem. Ukraina i Afryka Południowa dobrowolnie zrezygnowały z posiadanych arsenałów nuklearnych i programów ich opracowania. Dziś natomiast liczba chętnych do posiadania broni nuklearnej rośnie, a dotychczasowi jej posiadacze tracą kontrolę nad tym procesem. Jest to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta