Pod względem śmiecenia udało nam się już dogonić Zachód
Osiągnięcie celów, jakie Unia Europejska postawiła państwom członkowskim, jeśli chodzi o uporanie się z nadmiarem śmieci, wydaje się być dziś nierealne. Na razie będziemy musieli się pogodzić z coraz wyższymi opłatami za ich odbiór.
Tak, mamy w Polsce problem ze śmieciami zmieszanymi – przyznawał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" minister środowiska Henryk Kowalczyk. – Choć jest ich stopniowo coraz mniej, to wciąż za dużo. Dyrektywa odpadowa nakłada na nas pewne obowiązki: w 2020 r. 50 proc., a w roku 2035 aż 65 proc. odpadów powinniśmy poddawać recyklingowi, a tylko selektywnie zebrane odpady nadają się do recyklingu. Drugi warunek to próg maksymalnie 30 proc. odpadów, jakie możemy spalać. W modelu docelowym nie więcej niż 10 proc. odpadów może trafić na składowiska – mówił.
Kary dla miast
Jak się wydaje, kluczową metodą uporania się z problemem stały się ostatnio podwyżki. W połowie października cała Polska mogła przeczytać np. o podwyżkach w Łodzi: odbiór śmieci segregowanych zdrożał tam z 13 do 24 zł miesięcznie. Kto nie segreguje, płaci więcej. Między 2020 a 2035 r. są też poszczególne progi: w uproszczeniu 5 proc. więcej recyklingowanych odpadów co pięć lat.
– Jeżeli Polska miałaby podwoić, a w przyszłości potroić recykling, to musi zostać spełnionych szereg warunków – mówi nam Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling. – Surowce przeznaczone do recyklingu muszą być odpowiedniej jakości, dopłata za recykling musi być adekwatna do warunków rynkowych, w których działa recykler, należy wprowadzić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta