Na kredyt historii
Jest przekleństwem i pokusą jednocześnie; spędza sen z powiek, szepcząc do ucha obietnicę wygodnego życia. Twierdzi sam o sobie, że jest najprostszym rozwiązaniem, a rzadko kiedy nie generuje nieprzewidzianych komplikacji. Gwarantuje stabilność za cenę potwornego ryzyka. Jeżeli trzeba by użyć tylko jednego słowa do opisania stanu ducha Zachodu, żadne nie nadawałoby się do spełnienia tego zadania lepiej niż „kredyt". Nie przylepia się równie chętnie zarówno do lęków, jak i nadziei, nie tętni równie miarowo pod powierzchnią zdarzeń.
Pierwszy jego rodzaj, ten, który od razu przychodzi na myśl, wciskany nam przez banki i spłacany przez dekady, nie stałby się nigdy tak powszechny, gdyby nie fakt, że jest tylko jednym z wcieleń uniwersalnej idei. Jeszcze większy niż finansowy jest dług zaciągany przez zachodniego ducha. Państwo dobrobytu i polityka historyczna biorą się z tego samego odruchu: my już nie musimy. Tamci, ci wcześniej, wystarczająco się narobili. Ich pracowitość i heroizm skumulowały kapitał – finansowy czy moralny, bez różnicy – który mamy prawo konsumować. Należą nam się spokój ducha i portfela, należy się sposób życia, do którego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta