Wojna jest zła, gdy przegrywasz
Gdy czytałem w latach 70. „Co u pana słychać?" Krzysztofa Kąkolewskiego, książka ta miała trochę inną wymowę. Było 30 lat po wojnie, starsi świetnie ją pamiętali, nikt nie negował podstawowych faktów. Dziś czyni to prezydent Rosji, a Niemcy od lat prowadzą politykę historyczną mającą pomniejszyć ich odpowiedzialność za zbrodnie, jak i poszukiwać współwinnych. Wznowiona właśnie książka pokazuje, że takie podejście Niemców jest obecne od dawna.
Kąkolewski, jadąc odważnie na wyprawę do RFN w 1973 r., wiedział, co chce osiągnąć: pokazać butę, poczucie bezkarności, brak wyrzutów sumienia, mechanizmy samousprawiedliwienia stosowane przez byłych wysokich urzędników państwa hitlerowskiego i oficerów SS. To się udało dość łatwo, ponieważ naziści nie maskowali się ani trochę. Nikt nie odmawiał rozmowy, co najwyżej ograniczano Kąkolewskiemu czas i piętrzono trudności organizacyjne. Przy okazji niejako wyszło na jaw, że państwo niemieckie rozpostarło nad zbrodniarzami parasol ochronny. Skoro ich broniło, uprawniony jest następny wniosek: denazyfikacja w Niemczech miała charakter ograniczony. Wojnę uznano...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta