Dylematy współczesnego konserwatysty
Czy można używać Rogera Scrutona do recenzowania polskiej prawicy? Nawet warto, ale nie zapominając o zasadniczej różnicy realiów. Ona nie zawsze wypada na korzyść brytyjskiego myśliciela.
Na polskiej prawicy panuje przekonanie o głębszych związkach z brytyjskim konserwatyzmem. Postać Rogera Scrutona pokazuje, że nie jest to takie oczywiste – napisał w mijającym tygodniu w „Rzeczpospolitej" Marek Cichocki. Diagnozę o istnieniu takiego przekonania trzeba bez wahania potwierdzić. Ta postać ożywiała wyobraźnię polskich konserwatystów, kiedy ich przekonania królowały w seminaryjnych salkach, a nie na politycznych wiecach, czyli w latach 90. I poczucie tej więzi utrzymało się do niedawnej śmierci myśliciela. Tak myśleli i odczuwali zarówno abstrakcyjnie myślący prawicowi intelektualiści, jak i ludzie praktycznej prawicowej polityki. Niezależnie od tego, ile jego przemyśleń i intuicji wcielali w życie.
Scruton był dla polskich prawicowców użyteczny zarówno wtedy, gdy dystansował się od zalegalizowania przez brytyjski parlament związków partnerskich (zresztą za konserwatywnych rządów), jak i wówczas, kiedy opierał się zbyt wielkim aspiracjom Brukseli do regulacji życia Europejczyków. A teraz zmarł i prowokuje do rozmaitych przemyśleń. Także na temat kondycji polskiej prawicy.
Ci okropni Polacy!
Tą drogą poszedł Michał Szułdrzyński. Zderzył subtelnego brytyjskiego myśliciela z językiem „lajków, szerów i retłitów". Efekt? Konstatacja marności polskiego obozu konserwatywnego. „Zamiast prowadzić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta