(Nie)pokojowy plan Trumpa
Amerykańska „umowa stulecia" miała zakończyć trwający od dekad konflikt na Bliskim Wschodzie. Zamiast tego może pogłębić chaos panujący w regionie, a także naruszyć zasady prawa międzynarodowego.
Podczas ogłaszania porozumienia z Oslo w 1993 r. prezydentowi USA Billowi Clintonowi towarzyszyli przedstawiciele Izraela i Palestyny. Ich uścisk dłoni przeszedł potem do historii. Pod koniec stycznia 2020 r. Donald Trump zrezygnował z tego zwyczaju. Gdy prezentował swój plan pokojowy, w Białym Domu stał obok niego tylko premier Izraela. Beniamin Netanjahu, jeszcze zanim amerykański prezydent rozpoczął przemówienie, uściskał mu serdecznie rękę.
Gdy tylko ucichły brawa, Trump zapewnił, że jego plan jest „przełomowy". Po chwili dodał, że „daje on obu stronom szansę na wygraną, czyli realistyczne rozwiązanie dwupaństwowe". Gdy amerykański prezydent mówił, Netanjahu ledwo mógł ukryć podekscytowanie. Co chwila kiwał z uznaniem głową, uśmiechał się od ucha do ucha albo bił brawo.
„To historyczny dzień" – zapewnił izraelski premier, przemawiając po Trumpie. Wychwalając propozycje amerykańskiego prezydenta, Netanjahu porównał je do uznania niepodległości państwa żydowskiego w 1948 r. przez Harry'ego Trumana, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. „To wspaniałe porozumienie, które zmieni historię" – podkreślił Bibi (tak nazywany jest często Netanjahu), po czym nazwał Trumpa „największym przyjacielem, jakiego Izrael kiedykolwiek miał w Białym Domu". Ten pompatyczny ton nie powinien dziwić. Plan pokojowy z nawiązką spełnia wszystkie żądania, jakie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta