Frywolnie
Poprzedni felieton, pisany w Maroku, mógł się wydać niektórym czytelnikom frywolny, zbyt żartobliwy czy za mało poważny w obliczu pandemii ogarniającej świat ruchami konika szachowego. I dziś mam podobny dylemat jak tydzień temu: jeśli będę pisać na jakikolwiek temat niezwiązany z koronawirusem, oko czytelnika może prześlizgnąć się po nim bez zainteresowania bądź jego mózg zacznie się dopatrywać we wszystkim aluzji do Covid-19. Jeśli zaś będę pisać, tak jak wszyscy, o koronawirusie, to wolę to robić w swoim stylu.
Tydzień temu pisałam, pół żartem, pół serio o wyższości islamu nad różnymi innymi religiami, polegającej na tym, że religia muzułmańska wymaga od wiernych mycia rąk (co najmniej) pięć razy dziennie (co najmniej), co jest zalecane od kilku tygodni na całej kuli ziemskiej jako najskuteczniejsza broń przeciwko pandemii. Zastanawiałam się nawet, czy „wśród praktykujących muzułmanów stopień rozchodzenia się koronawirusa jest mniejszy niż na przykład wśród praktykujących prawosławnych czy buddystów". A jednocześnie jakbym zapomniała, że tydzień wcześniej pisałam, iż w Iranie panuje prawdziwa nieokiełznana epidemia, której rozmiarów możemy się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta