Geograficzny fast food
Geopolityka daje łatwe rozwiązania skomplikowanych problemów i receptę, jak uczynić z Polski regionalne mocarstwo. Problem w tym, że w ten sposób spłyca debatę o stosunkach międzynarodowych oraz powiela treści bliskie Kremlowi.
W ostatnich latach na świecie wróciła moda na geopolitykę. W przestrzeni publicznej zaczęły krążyć, wymawiane niemal z nabożnym szacunkiem, nazwiska Mackinder, Mahan czy Spykman. Popularne stały się magicznie brzmiące formuły, takie jak „Wielki Bliski Wschód", „Indo-Pacyficzny Korytarz Ekonomiczny" czy „pomost bałtycko-czarnomorski". Coraz chętniej każdemu wydarzeniu nadaje się geopolityczny wymiar, a samo słowo „geopolityka" stało się synonimem stosunków międzynarodowych. I tak „Ukraina jest polem geopolitycznych rozgrywek między Rosją a Zachodem" albo „BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA – red.) to geopolityczna unia przyszłości". Niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się filmy i artykuły geopolityków, które w internecie wyświetla po kilkaset tysięcy osób. Klęska urodzaju panuje również na rynku wydawniczym. W tym zainteresowaniu geopolityką nie byłoby nic złego, bo ma ona swój potencjał, gdyby jej piewcy od lat nie powielali tych samych błędów i nie traktowali jej jako prawdy objawionej.
Renesans doktryny
Kiedy w odległej przyszłości historykom przyjdzie jeszcze raz spojrzeć na bliskie nam stulecia, tak jak my obserwujemy dzisiaj dynastie staroegipskie, może się okazać, iż uznają, że epoka kolumbijska zakończyła się na początku XX wieku – tak brzmi pierwsza myśl eseju pt. „Geograficzna oś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta