Ślimak szedł szybciej
Amerykańscy sportowcy od kilkudziesięciu lat nie boją się zabierać głosu w walce z rasizmem. Kiedyś odwaga mogła kosztować karierę, ale i dziś niektórzy płacą wysoką cenę.
Tragiczna śmierć George'a Floyda, którego podczas interwencji brutalnie dusił policjant Derek Chauvin, wywołała reakcję największych gwiazdorów. Oświadczenie wydał stroniący przez lata od politycznych deklaracji Michael Jordan, kibiców wpisami w mediach społecznościowych od kilku dni bombarduje LeBron James, Serena Williams udostępniła w sieci film czarnoskórej dziewczynki wypowiadającej się przeciwko rasizmowi, a Lewis Hamilton skrytykował za milczenie całe środowisko Formuły 1. Siła tego wspólnego głosu jest ważna, bo duża część Ameryki przez lata była głucha na antyrasistowskie apele i demonstracje nawet największych gwiazd.
Windą dla służby
Pierwszy był Jesse Owens, który podczas igrzysk olimpijskich w Berlinie (1936) zdobył cztery złote medale (100 m, 200 m, skok w dal, sztafeta 4x100 m) i pobił trzy rekordy świata. Biegacz z Alabamy wymienił nawet kurtuazyjne pozdrowienie z siedzącym w loży honorowej Adolfem Hitlerem, choć kanclerz Rzeszy ludźmi o jego kolorze skóry gardził i wściekał się w prywatnych rozmowach na „potomków mieszkańców dżungli, którzy są z natury silniejsi od ludzi cywilizowanych i powinni być wykluczani ze sportowej rywalizacji".
Owens ścigał się na bieżni razem z białymi, był pierwszym czarnoskórym kapitanem reprezentacji lekkoatletycznej Uniwersytetu w Ohio, ale i tak mieszkał poza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta