W Piśmie Świętym Uczony
Jerzy Pilch, który w czwartek spoczął na cmentarzu w Kielcach, był też pisarzem religijnym. Lub metafizycznym, jeśli ktoś woli.
W sprawie Pilcha tendencja jest taka, żeby w jego książkach, na przykład w pierwszym akapicie powieści „Marsz Polonia", za najważniejsze uważać zdanie: „W przeddzień mych pięćdziesiątych drugich urodzin postanowiłem, że nazajutrz poznam nową kobietę". Jednak zdanie pierwsze powieści brzmi: „W Imię Ojca i Syna, i Ducha Opowieści, Amen". Znamienne. Pewna moderacja ogólnie znanej formuły wynika z faktu bycia pisarzem, ale i lutrem, co w przypadku Pilcha znaczy również, że częściej od innych książek czytał Księgę. Czyli Pismo Święte. To w jego pisaniu widać, słychać i czuć.
Biblię „do błogosławionego użytku" otrzymał 8 maja 1966 po konfirmacji, gdy miał 14 lat i przez całe życie się z nią nie rozstawał. Leżała na jego biurku. „Moją Biblią jest rzecz jasna luterska Biblia Gdańska w wersji oryginalnej, czyli jakby nie było XVII-wiecznej. (...) Oczywiście mam też Wujka, którego bardzo lubię, Biblię Tysiąclecia, przekład rosyjski i angielski (...). Ważna rzecz: ewangelicy, na Śląsku Cieszyńskim w powszechnym mniemaniu kojarzeni z niemieckością, byli ostoją języka polskiego: edukowali w oparciu o stare polskie tłumaczenia Biblii, stare polskie postylle i śpiewniki" – mówił pisarz w „Tygodniku Powszechnym", gdzie był felietonistą. I cytował historię opowiadaną przez Kornela Filipowicza, pisarza i partnera Wisławy Szymborskiej, o wizycie w Cieszynie, gdy ojciec Filipowicza zauważył:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta