Kiedy artyści stają się marionetkami władzy
„Powrót Tamary" przypomina superprodukcję sprzed 30 lat i pominiętą wtedy opowieść o narodzinach faszyzmu.
Premierę w 1990 r. na progu polskiej transformacji oraz kapitalizmu nazwano „peweks teatrem", a i wspierał ją istniejący jeszcze wówczas Pewex, czyli słynne w PRL przedsiębiorstwo eksportu wewnętrznego, oferujące obywatelom socjalistycznego kraju kapitalistyczne dobra za dolary lub bony dolarowe. Wtedy plan Balcerowicza uderzył w hiperinflancję. Upadały zakłady pracy, ale rodziły się też nowe fortuny i firmy.
Bilety za 400 zł
Znany z artystycznych spektakli Jerzego Grzegorzewskiego Teatr Studio, noszący imię Stanisława Ignacego Witkiewicza, zaproponował amerykańską superprodukcję z Los Angeles reklamowaną jako „opowieść filmowa na żywo". Zaprojektowana została przez scenarzystów Johna Krizanca i Richarda Rose'a jako kostiumowy spektakl rozgrywany symultanicznie. Cel był taki, by widz nie siedział w fotelu, tylko poruszał się po teatrze, sam wybierał jeden z wątków przypisanych do postaci, ale jednocześnie mógł w czasie całego wieczoru połączyć wszystkie wątki w jedną historię.
Za superprodukcję odpowiadał dyrektor Waldemar Dąbrowski, późniejszy minister kultury, a dzisiejszy szef Teatru Wielkiego Opery Narodowej, która zawdzięcza mu światowe koprodukcje m.in. z nowojorską Metropolitan Opera. Reżyserował Maciej Wojtyszko, mający na koncie rewelacyjną adaptację...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta