Stawka większa niż lockdown
ANNA CZEPIEL Masowe protesty z ostatnich tygodni były społecznym przebudzeniem. Zanegowały dogmat, że jest etycznie dobrym pozbawianie ludzi istotnej części ich człowieczeństwa oraz ukształtowanego stylu życia w imię ochrony zdrowia.
Od początku uważałam środki przedsięwzięte w walce z epidemią koronawirusa za dowód tego, że coś bardzo dziwnego stało się z naszą cywilizacją. Nie dąży ona już do umiarkowania, łączenia – w duchu zachodniego indywidualizmu – różnych rzeczy ważnych dla człowieka, ale preferuje rozwiązania totalne, wykluczając głos tych, którzy wołają o uwzględnienie również ich preferencji.
12 marca 2020 r., po odnotowaniu w 38-milionowej Polsce 31 zakażeń koronawirusem, zamknięto szkoły i uczelnie w całym kraju. Jak donosiła prasa, w nowym roku akademickim studenci Uniwersytetu Łódzkiego mieli pomysł, żeby chętni mogli uczestniczyć w normalnych zajęciach po podpisaniu oświadczeń, że są świadomi ryzyka zakażenia. Ale nawet na takie rozwiązanie – szanujące zasady liberalizmu, w tym zróżnicowanie indywidualnych priorytetów – uczelnia nie pozwoliła.
Gdyby przybył do nas ktoś z kosmosu, zdziwiłby się zapewne, że ludzie zostali zamknięci w domach z powodu wirusa, który u ok. 50-80 proc. zakażonych jest bezobjawowy, a śmiercią kończy się prawie tylko u najbardziej schorowanych osób. O nieracjonalności przedsięwziętych środków świadczy fakt, że wakacyjne poluzowanie restrykcji wcale nie przyniosło wybuchu zakażeń. W lipcu i sierpniu pozostawały one na poziomie ok. 500 dziennie, by skoczyć do 10–15 tys. dopiero w październiku. Słowem, wiosną można było nie zamykać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta