Zna wartość milczenia
KAMIL KOŁSUT Thomas Bach obiecał dyrygować Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim jak orkiestrą, ale prowadzi go jak korporację. Dzięki temu porządzi aż do 2025 roku.
Niemiec w walce o fotel szefa najbogatszej pozarządowej organizacji świata nie ma konkurencji, termin na zgłaszanie kandydatur minął. Członkowie MKOl-u podczas marcowej sesji w Atenach wybiorą go przez aklamację na drugą czteroletnią kadencję. Pierwsza trwała osiem lat.
66-letni Bach jest dyplomatą i technokratą, który z mównicy strzela pustosłowiem, ale w kuluarach zamienia się w tygrysa. Ożenił się z nauczycielką, nie ma dzieci. Rozpisał sobie karierę jak z podręcznika, bo od lat tańczy na cienkiej granicy sportu i biznesu. Był drużynowym mistrzem olimpijskim we florecie, więc zna wartość cierpliwości oraz konsekwencji. Żyje, jak walczył. Wie, że los chętniej nagradza ostrożnych i przygotowanych. Skutkiem pochopnych szarży bywa bolesny kontratak.
Wsparcie z Afryki
Bach, czyli prawnik i szermierz, zastąpił na stanowisku Jacquesa Roggego – belgijskiego chirurga i żeglarza. Członkiem MKOl-u został nieprzyzwoicie młodo, w wieku 37 lat. Miał czas, żeby wychodzić sobie w Lozannie ścieżki. Olimpijskim bonzom musi być z nim dobrze, skoro nie wykreowali żadnej postaci zdolnej go zdetronizować.
MKOl powstał w 1894 roku, Niemiec to jego dziewiąty przewodniczący. Nawet Kościół katolicki miał w tym czasie więcej papieży. Bach w nowej roli wygłosił jedno podniosłe przemówienie – to pierwsze. Nazwał ruch olimpijski orkiestrą, a samego siebie – dyrygentem. Bez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta