Euforyczne imprezy odcisnęły swoje piętno
ARTUR WOJTCZAK Wczesne nagrania house'owe zdobywało się na pirackich kasetach. Stylistyka house totalnie zawładnęła moim sercem.
Moja przygoda z muzyką house i techno zaczęła się bardzo wcześnie – tak naprawdę chyba równo z narodzinami tych brzmień. Już jako dzieciak urodzony latach 70. bardzo lubiłem muzykę. W podstawówce na dyskotekach królowało wtedy dość tandetne (a dziś goszczące w setach wielu DJ-ów) italo disco i hi-NRG, ale w końcu usłyszałem coś, co od samego początku zwróciło moją uwagę i wzbudziło zachwyt ze względu na nowatorskość, chropowatość i nową rytmikę: acid house. Ta muzyka w socjalistycznej Polsce pojawiała się w bardzo niewielu miejscach: utwory house'owe i belgijski new beat grywał w swoich audycjach w Programie Drugim Polskiego Radia Bogdan Fabiański, który jest dziś zdecydowanie niedocenioną postacią tej sceny. Prowadzone przez niego programy (w Dwójce i Czwórce Polskiego Radia, później w Radiu Dla Ciebie) obfitowały w nowości – to tam usłyszałem po raz pierwszy Marshalla Jeffersona czy Inner City.
Wczesne nagrania house'owe zdobywało się wtedy na pirackich kasetach. Stylistyka house totalnie zawładnęła moim sercem – marzyłem wtedy, by tej muzyki było coraz więcej. W polskich mass mediach jednak nie było dla niej zbyt wiele miejsca, ponieważ kraj owładnięty był rockiem, i to przez dziesięciolecia.
Co jakiś czas jednak trafiały się smaczki: w późnych latach 80. powstała w „Na Przełaj" rubryka pod tytułem „Rap'n'House 4U" (autorem był nie kto...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta