Każdy pisarz chciał się przyśnić henrykowi
WIESŁAW MYŚLIWSKI DLA „PLUSA MINUSA" Henryk Bereza był właściwie pisarzem. Niby pisał recenzje. Ale to nie były recenzje, tylko eseiki, w których wychodził zawsze poza ocenę książki i dawał ogólniejsze uwagi o literaturze. Gdybym miał najkrócej powiedzieć, to był krytykiem-filozofem. Żył książkami, jego światem były książki. Moim zdaniem nie było drugiego takiego krytyka, nawet w całej historii, tak był osobny, inny, głęboki.
Z Henrykiem Berezą przyjaźniliśmy się od roku 1962. Wielka liczba lat. Przyjaźnił się też z całą moją rodziną. Z moją żoną. Z moją matką, która przyjeżdżała do mnie. Mojego syna poznał jako niemowlę. A jak się urodził mój wnuk – też poznał go jako niemowlę. Cieszył się z tych obu naszych potomków. Mówili na niego wujku. To były relacje niemal rodzinne. Zawsze bywał u nas w każde święta. Przynajmniej raz w miesiącu żona prosiła go na obiad. Żyliśmy w wielkiej przyjaźni.
Poznaliśmy się przy okazji konkursu literackiego ogłoszonego przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą, w której pracowałam jako redaktor. Nie było wtedy tak wiele konkursów jak teraz. Pierwszy ogłosiło Wydawnictwo Łódzkie, a potem my i PiW, dwa osobne, ale w jednym czasie. Z tym, że u nas nagrody były bardzo wysokie. Poszliśmy na całość. Ex aequo wygrał wtedy Julian Kawalec i Alojzy Sroka, dziennikarz Polskiego Radia. Napisał książkę opartą na własnej autobiografii. Bardzo spodobała się Jarosławowi Iwaszkiewiczowi, który był przewodniczącym jury. Zaś Henryka Berezę zaprosiłem wtedy jako lektora do czytania tekstów, które zgłoszono do konkursu. Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy, bo zaprosił mnie na wódkę. Od razu powiedział: wypijmy bruderszaft....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta