Jestem buntownikiem w służbie porządku
Kiedy upadł komunizm, sam na chwilę uległem złudzeniu końca historii. To była jednak zupełna nieprawda. I teraz znowu mam głębokie poczucie, że żyję w okresie jakiegoś wielkiego przesilenia. Cywilizacja zachodnia wali się na naszych oczach - mówi Bronisław Wildstein, pisarz i publicysta.
Plus Minus: Pańska najnowsza książka, „Bunt i afirmacja" nosi podtytuł „esej o naszych czasach". Tak naprawdę mógłby on jednak równie dobrze brzmieć: „o genealogii totalitaryzmu". I dodajmy, że jest to książka opowiadająca raczej o naszej przyszłości niż o czasach minionych. Pan urodził się na początku lat 50., ja – 90. Który z nas miał więcej szczęścia, a komu jego czasy rzucają trudniejsze wyzwanie?
Te wyzwania są różne. Ten nowy, rodzący się na naszych oczach totalitaryzm, który nad pańskim życiem zaciąży podobnie jak komuna nad moim, przybiera inną formę. Na pierwszy rzut oka dość odległą od tej, jaką widzieliśmy w XX wieku. Komunizm czy nazizm posiadały jedno centrum decyzyjne, które próbowało zmonopolizować wszystkie formy życia społecznego, zawładnąć rzeczywistością w całej jej złożoności. Nowy totalitaryzm jest dużo bardziej rozproszony, sieciowy, choć ma identyczny cel. Również sposób działania jest inny – XX-wieczny totalitaryzm posługiwał się nagą przemocą, fizycznym terrorem. Obecnie przemoc ma charakter przede wszystkim symboliczny. Niemniej treść, ambicja jest w wypadku obu systemów ta sama: stworzenie nowego człowieka, podporządkowanie wszystkich aspektów życia. Pytanie, na które staram się w „Buncie i afirmacji" odpowiedzieć, brzmi: dlaczego to XX-wieczne doświadczenie nas nie zaszczepiło, nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta