Trudno dostrzec pozytywne skutki arabskiej wiosny
Głęboko w ludzkiej psychice tkwi chęć posiadania silnego przywódcy. Możemy to zobaczyć w Chinach, Egipcie, ale też choćby w Stanach Zjednoczonych. Posiadanie przywódcy, który mówi, co należy robić, i który traktuje brutalnie swoich przeciwników i ich poniża, ma ogromny urok – mówi Krzysztofowi Cieślikowi amerykański dziennikarz, autor książkowych reportaży z chin i Egiptu Peter Hessler.
Plus Minus: Przeniósł się pan do Egiptu, żeby nauczyć się języka. Trafił pan na jeden z najbardziej burzliwych okresów we współczesnej historii tego kraju.
Nie spodziewaliśmy się niczego podobnego. Wyjechaliśmy z żoną z Chin w 2007 roku. Planowaliśmy później udać się do Syrii albo Egiptu. Gdy rozmawialiśmy o Kairze, jeden z moich redaktorów powiedział, że nic się tam nie dzieje, nic się nie zmienia i że mogę się znudzić. Oczywiście wyszło zupełnie inaczej.
Sytuacja była pełna napięcia, to była jesień 2011 r. To samo zresztą przydarzyło mi się teraz, bo przeprowadziliśmy się do Chin w sierpniu 2019 r., a cztery miesiące później rozpętała się tu pandemia. Może po prostu prześladuje nas pech.
Ale jestem dziennikarzem, więc próbuję robić, co mogę, reaguję na wydarzenia, rejestruję je i staram się je zrozumieć. Nigdy wcześniej nie znalazłem się w takiej sytuacji jak w Egipcie. Było to fascynujące. Błyskawiczne zmiany polityczne zachodziły na bieżąco. Dużo mnie to nauczyło.
Kiedy przyjechał pan do Egiptu, u władzy pierwszy raz w swojej historii znalazło się Bractwo Muzułmańskie. Najpierw wygrało wybory parlamentarne, potem prezydenckie. Okazało się jednak, że Bracia nie potrafią rządzić krajem. Dlaczego im się nie udało?
Myślę, że powodów było wiele. Bractwo przeceniło poparcie, jakim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta