Wyznania wyliniałego symetrysty
A pamiętacie ten mecz w 1974 roku we Frankfurcie? No jak nic Niemcy wygrali tylko dzięki ulewie, przecież gdyby nie deszcz, roznieślibyśmy ich w pył i zostali mistrzami świata! Tak, są sprawy, o których nie można zapomnieć, które zawsze będą żywe. Na przykład symetryzm.
Że równie odległy co mecz sprzed pół wieku? O, naiwni, nic nie rozumiecie! Wszak „Symetryzm nadal sieje spustoszenie" – grzmią na łamach „Polityki" Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. Patrzcie państwo, nie dość, że „po 2015 roku przyniósł niepowetowane straty wolnościowemu systemowi", to jeszcze teraz się panoszy, zaraza jedna. Ale zanim zaczniemy, zsynchronizujmy zegarki i ustalmy pojęcia.
„Nasza definicja symetryzmu głosiła, że jest to niezrozumiałe trzymanie równego krytycznego dystansu wobec PiS i Platformy Obywatelskiej w imię tzw. obiektywizmu" – tak to widzą autorzy „Polityki" i chwalebna to szczerość. Dla nich dystans jest niezrozumiały, a dziennikarski obiektywizm tak zwany. O ile rozumiem, że tak pisze Władyka, w stanie wojennym publicysta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta