Razem są silniejsze
Kobieca sztafeta 4x400 m to jedna z najpiękniejszych twarzy polskiego sportu. Srebrny medal wcale nie musi być końcem podróży. Na pewno olimpijskie srebro nim nie będzie dla oszczepniczki Marii Andrejczyk.
Zaczęło się od dramatu, bo sześć lat temu Joanna Linkiewicz zderzyła się z rywalką i zgubiła pałeczkę. To był półfinał mistrzostw świata, kiedy na szali leżały nie tylko marzenia, ale i stypendia. Polki mogły powalczyć nawet o medal, skończyło się na łzach. – Sztafeta była wówczas na dorobku. Znaleźliśmy się naprawdę w trudnej sytuacji, ale czas leczy rany – nie kryje w rozmowie z „Rz" trener Aleksander Matusiński.
Tak hartowała się stal. A właściwie złoto, srebro i brąz. Każdy medal to zwycięstwo, a Polki od poprzednich igrzysk w Rio de Janeiro ani razu nie przegrały. Stawały na podium wszystkich wielkich imprez. Nauczyły się, że może indywidualnie nigdy nie zdobędą medalu mistrzostw świata, ale razem są silniejsze. Było ich wiele, bo na dziewięć krążków w ciągu tych pięciu lat zapracowało aż dziesięć zawodniczek.
Wiecznie nienasycone
Najmłodsza w grupie jest Kornelia Lesiewicz. Ona dopiero za tydzień wkroczy w pełnoletniość, a występy koleżanek na igrzyskach oglądała tylko z trybun. Iga Baumgart-Witan ma 32 lata, ale jest w niej tyle wigoru, jakby była rówieśniczką Lesiewicz. Wszystkie tryskają optymizmem i energią, choć uprawiają konkurencję, która może powalić najwytrwalszego.
Ich zawód wymaga morderczej pracy. Trening tempowy boli, zawodniczki krzyczą i wymiotują, a ich mięśnie kwas mlekowy zalewa w takim stężeniu, które dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta