Chaos opanowany
Po pierwszym sezonie netfliksowego „Wiedźmina" w 2019 r. jego obrońcy mówili: „Rozkręci się". I mieli rację.
Polskiego filmowego „Wiedźmina" z 2001 r. rozczarowani widzowie wdeptali w ziemię. Miłośnicy fantastyki marzyli, by świat docenił sagę autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Oczami wyobraźni widzieliśmy wielkie kino o zmutowanym łowcy potworów, który uczy się kochać i troszczyć o innych, a w tle wielką wojnę wywołaną przez okrutne imperium Nilfgaardu.
Nie powstała hollywoodzka superprodukcja, ale doczekaliśmy się gry komputerowej. Zrobili ją Polacy ze studia CD Projekt. Jakością dorównywała światowym hitom. Ekranizacja filmowa „Wiedźmina" wciąż jednak pozostawała naszym kompleksem. Dlatego gdy w 2017 r. Netflix ogłosił, że nakręci adaptację i to z „naszymi" na pokładzie (m.in. Tomasz Bagiński), Polacy krzyknęli „Nareszcie!".
Pomówmy o wadach
O pierwszym sezonie pisano dużo. Skupiano się na sukcesie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta