Putin chce Monachium
Mocarstwo wprawdzie inne, ale sens ten sam jak w 1938 roku – przekonuje ekspert do spraw międzynarodowych.
Prezydent Rosji jeszcze nie usiadł do stołu, a już złamał podstawową zasadę prawa i stosunków międzynarodowych. Chodzi o zakaz użycia siły lub groźby jej użycia przeciwko integralności terytorialnej lub niezawisłości politycznej innych państw. Wszak składając Zachodowi ofertę negocjacji i porozumienia przyznającego Moskwie kraje byłego ZSRR jako strefę jej wyłącznych wpływów, zgromadził na granicy z Ukrainą wielkie siły zbrojne. Stało się wiadome, po co to od kilku tygodni robił. Chciał zmiękczyć Zachód, aby móc teraz powiedzieć: „albo siadacie do stołu i podpisujecie to, co wam podsuwam do podpisania, albo nie ręczę za siebie, a przecież wiecie, że jestem zdolny do wszystkiego".
Propozycja Putina jest niczym innym, jak ofertą nowego Monachium. Mocarstwo wprawdzie inne, ale sens ten sam. Zresztą, nie całkiem inne, bo przecież zaraz po Monachium był pakt Ribbentrop-Mołotow, a Putin jest zanurzony mentalnie w sowieckiej tradycji. Przypomnijmy jednak w tym miejscu słowa Churchilla po Monachium: „Za cenę hańby chcieli uniknąć wojny, teraz będą mieli i hańbę, i wojnę". Zachodowi nie wolno dziś postąpić tak,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta