Na krótką metę sobie poradzimy
Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, a społeczność międzynarodowa nałoży na Moskwę ostre sankcje, to dojdzie do dużych perturbacji na rynku ropy i gazu. Polska odczułaby to głównie w postaci gwałtownego wzrostu cen.
Inwazja Rosji na Ukrainę – gdyby do niej doszło – mogłaby doprowadzić do przerwania dostaw niektórych surowców do naszego kraju, realizowanych z kierunku wschodniego lub pochodzących z tamtejszych źródeł. Chodzi zwłaszcza o import ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla. Dziś niezmiernie trudno przewidzieć dokładnie reperkusje, bo czynników mających na to wpływ jest wiele i w dodatku ich charakter zmienia się w czasie.
Ceny mogą wzrosnąć
– Gdyby z jakiegoś powodu doszło do przerwania dostaw ropy i gazu do Polski z kierunku wschodniego, to przez co najmniej trzy miesiące jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić, gdyż posiadamy odpowiednie zapasy obowiązkowe ropy i gazu, własne wydobycie gazu i alternatywne źródła dostaw. Później konieczne byłoby uzupełnienie importu z alternatywnych źródeł – mówi prof. Robert Zajdler, ekspert w obszarze energetyki Instytutu Sobieskiego.
Zajdler dodaje, że w długim terminie pojawiłyby się problemy, ale nie tyle z dostawami, co z koniecznością płacenia – do czasu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta