Dzień z królem
Niewątpliwie pozostaję pod jego urokiem. Symeon von Sachsen-Coburg und Gotha, zwany w Bułgarii Sakskoburggotskim, a którego przedstawiam czytelnikom w tym numerze „Plusa Minusa", jest ostatnim z monarchów, którzy panowali w czasach II wojny światowej. Ale trzeba od razu zaznaczyć, że w jego przypadku określenie „panowanie" jest nieco mylące, bo na tron wstąpił jako sześciolatek, a wyjeżdżał z przejętego przez Sowietów kraju w wieku lat dziewięciu.
Niemniej jego koronacja, choć w tak młodym wieku, była najpoważniejsza z poważnych, a bożym pomazańcem zostaje się na całe życie. Nigdy też nie abdykował; zgodnie więc z faktami królem jest do dziś. Tyle że bez królestwa, bo jego ojczyzna od dobrych 70 lat ma ustrój republikański.
Fascynuje jego magnetyczna, choć nienarzucająca się osobowość. Jest bardzo miłym i kulturalnym człowiekiem. Kompletnie nie wyczuwa się w nim żadnej oschłej monarszej pozy. Skraca dystans, jest uśmiechnięty, zdobywa rozmówcę żartem i serdecznością. Ale czuje się zarazem, że jest kimś z innego świata, możliwe, że ma w sobie jakąś aurę, która jest dostępna tylko nielicznym. Czyżby to ów powiew pomazania świętymi olejkami? Nie wiem, zbyt rzadko spotykałem w życiu głowy koronowane. Oczywiście skłamałbym, gdybym napisał, że nie zrobiło na mnie wrażenia, iż rozmawiam z królem. Było to niewątpliwie bardzo wyjątkowe przeżycie. Jednak nie to zaprowadziło mnie w progi jego willi, przy bocznym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)