Jan Maciejewski: Jarosława Rymkiewicza obsesja śmierci
Był poetą ślepej ciemności. Jego wyobraźnia była skąpana we krwi i usłana trupami. Tracił nadzieję, byśmy mogli ją odzyskiwać.
Moje dzieło pośmiertne: trumna która gada
Wiersz który jest upiorem i na trumnie siada
To ja: trup który idzie i rosną mu włosy
Bo są trumny co łakną krzyczą w niebogłosy
Bo nikt się nie spodziewa a wiersz się spodziewa
I w ciało co umarło jeszcze się odziewa
Więc nosi moje ciało choć zeń ciało spada
Moje dzieło pośmiertne: wiersz – trup który gada
Nie było w polskiej kulturze człowieka bardziej owładniętego tematem umierania niż zmarły w sobotę 5 lutego Jarosław Marek Rymkiewicz. W zasadzie o całej swojej twórczości mógłby on powiedzieć tytułem wiersza, którego fragmenty zacytowałem powyżej: „Moje dzieło pośmiertne". Nikt inny nie zaścielał swojej twórczości taką masą trupów jak on. Pisał o śmierci tak przekonująco, był z nią tak bardzo zżyty, że trudno było uwierzyć, iż już od kilkudziesięciu lat nie miał z nią bardziej osobistych relacji. Rymkiewicza w umieraniu najbardziej fascynowała dosłowna, namacalna część zagadnienia – zwłoki, gnicie, trumny i podziemne robactwo. „Żyć po co Tego nie wie nawet Platon Święty / Ogryzą cię robaki bo masz Gołe Pięty". Fascynacji rozkładem i fermentacją nie ograniczał zresztą tylko do ludzkich ciał. Jak sam kiedyś stwierdził, był pierwszym poetą, który wprowadził do swoich wierszy temat szamba. Aura tego miejsca rzeczywiście unosi się nad ogromną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
