Pekin patrzy na kryzys
Ściślejsze stosunki z Rosją będą stawiały Chiny w roli członka tej samej rodziny, co może dać USA nowe argumenty do zarzucania im imperialistycznych skłonności – pisze politolog.
Drogi Wang Yi, minister spraw zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej, wystąpił wirtualnie na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium 19 lutego br. Z jednej strony zapewniał, że integralność terytorialna Ukrainy jest niezbędna dla bezpieczeństwa w Europie, z drugiej strony dodał, że jednak trzeba uszanować racje rosyjskie. Choć do takich wypowiedzi „w rozkroku" w chińskiej polityce zagranicznej przywykliśmy, to niewątpliwie w tym przypadku rolę odegrało audytorium zgromadzone w Monachium – liderzy państw Zachodu.
Oświadczenia rzeczników prasowych chińskiego MSZ czy nawet przewodniczącego Xi Jinpinga są zdecydowanie prorosyjskie, a o kwestii integralności Ukrainy nie ma w nich mowy. W kilku ostatnich wypowiedziach rzecznicy Wang Wenbin i Zhao Lijian krytykowali Zachód za sianie dezinformacji w internecie, de facto podsycanie do konfliktu i zmierzanie w kierunku zimnej wojny. Retorycznie, zarówno Moskwa, jak i Pekin grają na tych samych fortepianach: minister Ławrow uznał, że oświadczenia państw zachodnich o możliwej inwazji rosyjskiej na Ukrainę to „propaganda, fake newsy i wymysły". Ale patrząc realnie, należy postawić pytanie: czego dowiedziała się strona chińska w dobie narastającej agresji rosyjskiej na Ukrainę o reakcji Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników?
Jedność Zachodu
Pomimo licznych europejskich interesów, głównie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta