Thomas Urban: Berlin otworzył drogę Putinowi
W Niemczech następuje teraz zbliżenie do polskiej perspektywy, w której zachowanie wolności czasem wymaga chwycenia za broń. Powojennym pokoleniom Niemców takie myślenie było całkowicie obce - mówi Thomas Urban, niemiecki dziennikarz, były korespondent m.in. w Warszawie, Moskwie i Kijowie.
Plus Minus: Swoją najnowszą książkę o niemieckiej polityce wschodniej – „Verstellter Blick" (Przesunięty punkt widzenia) – skończył pan pisać jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę. W rozbudowanym eseju wyjaśnia pan, dlaczego i w jaki sposób Niemcy przez lata ułatwiały Władimirowi Putinowi prowadzenie agresywnej polityki. Czy w związku z tym 24 lutego nie był dla pana zaskoczeniem?
Tekst skończyłem na trzy tygodnie przed otwartą rosyjską agresją. Niemniej musimy pamiętać, że wojnę przeciwko Ukrainie Putin prowadzi już od ośmiu lat. Spodziewałem się, że w pewnym momencie dojdzie do eskalacji konfliktu. Natomiast rozmiar rosyjskiej ofensywy był dla mnie zaskoczeniem. Przewidywałem raczej, że walki będą koncentrowały się w dalszym ciągu w Donbasie i że Rosjanie podejmą próbę zajęcia terenów leżących pomiędzy Donbasem a Krymem, na czele z Mariupolem.
„Niemcy przez długie lata udawały, że nie widzą prowadzonych przez Putina wojen i deptania praw człowieka". To cytat z jednego z licznych w ostatnich tygodniach komentarzy niemieckiej prasy dotyczących związków politycznych Berlina i Moskwy. Można odnieść wrażenie, że krytyka polityki wschodniej – Ostpolitik – stała się najmodniejszym zajęciem sezonu. Media nad Szprewą dostrzegły punkt widzenia, który na wschodzie był od dawna oczywistością.
Polacy mogą dziś powiedzieć: mieliśmy rację, ostrzegając przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta