Jakub Sieczko: POGO czyli wszyscy jesteśmy lękiem
Każdy, kto przepracował w pogotowiu przynajmniej trzy miesiące, ma tego dość. Nie lubimy ich dotykać, podnosić z ziemi, rozbierać, badać. Nie lubimy zapachu, bełkotu, moczu, kału, śliny, wymiocin, krwi, nieprzewidywalności. Wielu tych z Grochowa już rozpoznajemy, a oni rozpoznają nas. I chociaż nie lubimy w nich bardzo wielu rzeczy, to niektórych z nich nawet lubimy.
Mówią o takich: menel, kloszard, lump, luj, bej, nur, dziedzic, obszczymur, leżak, dykciarz, żul, żulian, pan ładny. Chyba na żadną grupę społeczną nie ma tylu określeń. Moglibyśmy pewnie wymieniać jeszcze długo, ale te przezwiska już dawno przestały nas bawić. Jesteśmy tymi Andrzejami i Henrykami – choć zdarzają się również kobiety – bardzo zmęczeni. Każdy dyżur po kilka razy. Powód wezwania: leży. Na chodniku, przystanku, klatce schodowej, przed kościołem, w bramie i parku, przed przedszkolem. „Przecież na to patrzą dzieci, proszę pana".
Chodź, Marcin, wyjazd jest. Co mamy? Leży. Jeśli Marcin jest w dobrym humorze, to treści wezwania nie komentuje. Jeśli jest w złym, to ma na ten temat swoje wyrażone głośno zdanie, k... jego mać. Marcin na kursie medycyny pola walki, za który sam zapłacił, ćwiczył tamowanie krwotoków przy użyciu staz taktycznych oraz opatrunków hemostatycznych. Zna podstawy przedszpitalnej ultrasonografii. Wie, jaki bolus płynowy podać we wstrząsie hipowolemicznym u pięciolatka oraz że w zawale serca z uniesieniem odcinka ST lekiem z wyboru – obok kwasu acetylosalicylowego i heparyny niefrakcjonowanej – jest teraz tikagrelor, a nie klopidogrel. Sto osiemdziesiąt miligramów tego tikagreloru – nowoczesny trend w kardiologii.
Marcin, napakowany tą wiedzą jak kabanos, jedzie zebrać z grochowskiej ulicy kolejnego kloszarda, ja pier..., który to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta