Imperium kontratakuje. Czy Netflix przetrwa napór Disneya i HBO?
Weszliśmy w decydującą fazę walki o rynek streamingowy. Wielkie studia w Hollywood zorientowały się, że Netflix próbuje im wykraść ogień, i przystąpiły do kontrataku. Czy teraz zgniotą go za to, że podniósł rękę na kina?
Tak jak do niedawna uznawano go za telewizyjnego króla Midasa, który zamienia w złoto wszystko, czego się dotknie, tak w ostatnim czasie zaczął się stawać innym królem – tym, który jest nagi. Niegdyś chwalony bez umiaru, dziś chłopiec do bicia, producent „kina klasy N", niewytrzymujący jakościowej próby z innymi platformami cyfrowymi, m.in. Disney+ i HBO Max. I coraz częściej wróży mu się rychłą śmierć albo w najlepszym wypadku marginalizację.
Zaczęło się sypać po przekazaniu 19 kwietnia wiadomości do udziałowców spółki, w której zarząd przyznał, że po raz pierwszy od dziesięciu lat zamiast wzrostu liczby abonentów platforma zaliczyła spadek. Chodziło ledwie o 200 tys., co przy 220 mln użytkowników na całym świecie stanowi ledwie promil. W marcu Netflix wycofał się z Rosji po inwazji na Ukrainę, tracąc tym samym rynek z 700 tysiącami abonentów, i to była główna przyczyna spadku. Gorzej, że w liście wspomniano o spodziewanych dalszych spadkach w kolejnym kwartale – nawet rzędu 2 milionów.
Komentatorzy krytykowali niekonsekwencję kierownictwa, które uzasadniało słabsze wyniki tym, że użytkownicy dzielą się hasłami, do czego przecież sama platforma zachęcała, umożliwiając takie rozwiązanie. W późniejszym wywiadzie Reed Hastings, prezes spółki i jej współzałożyciel, przyznał, że zamierzają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta