Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Miasto, które nie chciało się poddać

04 czerwca 2022 | Plus Minus | Aneta Wawrzyńczak
Od 17 kwietnia do dzisiaj Adrian Cebula (na zdjęciu) spędził w Charkowie łącznie dwa tygodnie, w najbliższym czasie wybiera się znowu. Działa w pojedynkę, ale na miejscu współpracuje m.in. z Kvitki Help, czyli grupą przyjaciół, którzy skrzyknęli się już na początku wojny, żeby nie siedzieć z założonymi rękami
autor zdjęcia: Aneta Wawrzyńczak
źródło: Rzeczpospolita
Od 17 kwietnia do dzisiaj Adrian Cebula (na zdjęciu) spędził w Charkowie łącznie dwa tygodnie, w najbliższym czasie wybiera się znowu. Działa w pojedynkę, ale na miejscu współpracuje m.in. z Kvitki Help, czyli grupą przyjaciół, którzy skrzyknęli się już na początku wojny, żeby nie siedzieć z założonymi rękami
Marina Woroncowa postanowiła pomagać ukraińskim żołnierzom. – Świadomość, że 15 minut od mojego domu stoją młodzi żołnierze z okaleczonymi rękami i trzymają się do ostatniego, żeby Rosjanie nas nie pozabijali, sprawia, że muszę coś robić. Oni nie mają prawa się zmęczyć, więc i ja nie mogę
autor zdjęcia: archiwum prywatne
źródło: Rzeczpospolita
Marina Woroncowa postanowiła pomagać ukraińskim żołnierzom. – Świadomość, że 15 minut od mojego domu stoją młodzi żołnierze z okaleczonymi rękami i trzymają się do ostatniego, żeby Rosjanie nas nie pozabijali, sprawia, że muszę coś robić. Oni nie mają prawa się zmęczyć, więc i ja nie mogę
Kilka kilometrów za Charkowem, gdzie jeszcze niedawno przebiegał front, poniewierają się ślady ludzkiej obecności, czyjegoś dawnego życia, choć w zrujnowanych blokach stojących obok nikt już nie mieszka
autor zdjęcia: Aneta Wawrzyńczak
źródło: Rzeczpospolita
Kilka kilometrów za Charkowem, gdzie jeszcze niedawno przebiegał front, poniewierają się ślady ludzkiej obecności, czyjegoś dawnego życia, choć w zrujnowanych blokach stojących obok nikt już nie mieszka

Charków wygląda dziś jak gruzowisko. Ludzie gnieżdżą się w piwnicach i schronach, cisną w coraz mniej licznych niezniszczonych mieszkaniach. Ich życie też legło w gruzach. Ale nie chcą nigdzie wyjeżdżać. To wciąż ich dom.

Jest 23 maja 2022 roku, Sałtiwka straszy szkieletami zmiażdżonych bądź spalonych samochodów, stacji benzynowych i bloków. Te ostatnie robią potężne wrażenie: kilku-, kilkunastopiętrowe molochy ugięły się pod naporem pocisków i rakiet, u ich stóp sterty betonu, u szczytów – zgrzytające na wietrze resztki metalowych konstrukcji. W niektórych odłupane potężne plastry ściany pozwalają nieproszonym zaglądać do mieszkań, jakby to były domki dla lalek.

Kilka minut jazdy autem dalej na wschód, tam gdzie przed miesiącem przebiegał front, na gruzach jeszcze niedawnego życia poniewierają się drobne rzeczy: zdjęcie kobiety na pomiętym dywanie, dziecięce buciki (dwie sztuki, mniejszy i większy, każdy bez pary), plastikowy samochodzik, patrzący bezradnie w niebo duży pluszowy miś.

– Mam nagranie z jednego z takich miejsc, jak ludzie mówią, że nie da się normalnie żyć: nie ma wody, nie ma prądu, do domu wchodzi się przez dach innej klatki schodowej – mówi Adrian Cebula, wolontariusz z Warszawy. Bo w tym bloku z misiem i zdjęciem na dywanie, w piwnicach i schronach nie mieszkają już ludzie. Ale w innych w zrujnowanym Charkowie – tak.

* * *

Mało kto wie to tak dobrze jak młody przedsiębiorca Andrij Siergiejewicz. Pochodzi z niewielkiego miasteczka we wschodniej Ukrainie,...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 12284

Wydanie: 12284

Zamów abonament