Miasto, które nie chciało się poddać
Charków wygląda dziś jak gruzowisko. Ludzie gnieżdżą się w piwnicach i schronach, cisną w coraz mniej licznych niezniszczonych mieszkaniach. Ich życie też legło w gruzach. Ale nie chcą nigdzie wyjeżdżać. To wciąż ich dom.
Jest 23 maja 2022 roku, Sałtiwka straszy szkieletami zmiażdżonych bądź spalonych samochodów, stacji benzynowych i bloków. Te ostatnie robią potężne wrażenie: kilku-, kilkunastopiętrowe molochy ugięły się pod naporem pocisków i rakiet, u ich stóp sterty betonu, u szczytów – zgrzytające na wietrze resztki metalowych konstrukcji. W niektórych odłupane potężne plastry ściany pozwalają nieproszonym zaglądać do mieszkań, jakby to były domki dla lalek.
Kilka minut jazdy autem dalej na wschód, tam gdzie przed miesiącem przebiegał front, na gruzach jeszcze niedawnego życia poniewierają się drobne rzeczy: zdjęcie kobiety na pomiętym dywanie, dziecięce buciki (dwie sztuki, mniejszy i większy, każdy bez pary), plastikowy samochodzik, patrzący bezradnie w niebo duży pluszowy miś.
– Mam nagranie z jednego z takich miejsc, jak ludzie mówią, że nie da się normalnie żyć: nie ma wody, nie ma prądu, do domu wchodzi się przez dach innej klatki schodowej – mówi Adrian Cebula, wolontariusz z Warszawy. Bo w tym bloku z misiem i zdjęciem na dywanie, w piwnicach i schronach nie mieszkają już ludzie. Ale w innych w zrujnowanym Charkowie – tak.
* * *
Mało kto wie to tak dobrze jak młody przedsiębiorca Andrij Siergiejewicz. Pochodzi z niewielkiego miasteczka we wschodniej Ukrainie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta