Kraj wciąż mały, marzenia wciąż wielkie
Cztery lata temu byli w finale. W Katarze Chorwaci chcą pokazać, że o medale są w stanie walczyć częściej niż raz na dwie dekady.
Awans do finału rosyjskich mistrzostw był poprawieniem wyniku, jaki na mundialu we Francji (1998) osiągnęła reprezentacja prowadzona do trzeciego miejsca przez Davora Sukera, króla strzelców tamtego turnieju, i Zvonimira Bobana.
Kilka lat po oderwaniu od Jugosławii i uzyskaniu niepodległości debiutujący w mundialu Chorwaci zaskoczyli świat i stanęli na podium. Później tylko raz nie zakwalifikowali się na mundial (w 2010 roku), ale zwykle dzielili los Polaków i już po trzech meczach grupowych pakowali walizki.
Nic dziwnego, że cztery lata temu po awansie do finału Chorwację ogarnęła futbolowa gorączka. Głowy schłodziła dopiero wyraźna porażka z Francją (2:4).
Po Rosji Chorwaci podróżowali autokarem z napisem: „Mały kraj, wielkie marzenia”. Niewiele brakowało, by te marzenia nie miały szansy realizacji, bo w eliminacjach zajęli drugie miejsce za Islandią i – już z nowym trenerem Zlatko Daliciem – musieli się przebijać przez baraże....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta