Techniki wąchania czasu
Co zadecydowało o globalnym sukcesie „Kevina samego w domu”, który stał się symbolem popkulturowego przeżywania Wigilii? Doskonale skonstruowany scenariusz. Polskie komedie ostatnich dwóch dekad mają największy problem właśnie ze scenariuszem. Ale jest światełko w tym tunelu.
Ici sami krytycy zachwycają się Woodym Allenem czy Monty Pythonami. Taki pan Bareja – był wielkim twórcą. Taki Marek Koterski – w »Dniu świra« jakże znakomicie oddał ducha czasów. Jestem zaniepokojony lekceważeniem komedii. I pytam: ciekawe bracie, czy umiałbyś napisać tak, żeby było i śmiesznie, i z sensem. Gram od lat »W obronie jaskiniowca«. Ludzie się śmieją, ale też przychodzą do mnie i pytają: Skąd ty wiesz, że tak wygląda moje życie? Odpowiadam: – Bo wącham czas”. Tak o komedii mówił zmarły w święta Bożego Narodzenia aktor Emilian Kamiński. W wywiadzie, którego udzielił Piotrowi Zarembie i Przemysławowi Skrzydelskiemu do tygodnika „Sieci”, Kamiński trafił w sedno, uchwycił istotę komedii. Jest ona „wąchaniem czasu”. Czy w polskim kinie można mówić jeszcze o istnieniu takiej komedii? Czy twórcy polskiej komedii wąchają czas?
Lata tłuste, lata chude
Polskie kino ma wspaniałą tradycję komedii. Elegancka „Ewa chce spać” Tadeusza Chmielewskiego i brawurowa „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” tego samego reżysera, „Zezowate szczęście” Andrzeja Munka, trylogia „Sami swoi” Sylwestra Chęcińskiego. „Rejs” Marka Piwowskiego, surrealistyczna i groteskowa „Hydrozagadka” Andrzeja Kondratiuka, „Czy jest tu panna na wydaniu” jego brata Janusza. Kino Stanisława Barei i Juliusza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta