Zwierzęta i wojna
Masowo giną zdezorientowane delfiny, ochronę tracą wyjątkowe ślepce piaskowe, a lisy i zające padają ofiarą wybuchowych pułapek zastawianych przez żołnierzy. Skala katastrofy, jaką rosyjska inwazja oznacza dla przyrody Ukrainy, jest trudna do wyobrażenia.
Na wojnie cierpią nie tylko ludzie. Ukraińskie kundelki, owczarki czy spozierające zza pazuchy koty jawią się jako partnerzy i towarzysze ogólnej, ponadgatunkowej niedoli. W naszej pamięci już na zawsze pozostaną obrazy takie jak ten, gdy cała rodzina ukraińskich uchodźców gnieździ się w samochodzie, a przez tylną szybę majaczy pysk zwierzaka, którego nikt nie zamierza porzucać. Ludzie gotowi byli raczej zostawić cenne rzeczy, dobrowolnie godzili się na jeszcze większe niewygody, aby tylko wziąć czworonoga.
Pamiętamy też apokaliptyczne kadry znad zniszczonego mostu w Irpieniu i ciągnące rzesze uciekinierów, co i rusz ktoś niósł tam psa albo kota. Takich przykładów było dużo więcej i do dziś ukraińskie zwierzęta są nie tylko tematem newsów, ale i obiektem akcji pomocowych, organizowanych również z Polski. I choć trudno przecenić skalę tego wsparcia, wciąż widzimy tylko mały wycinek dużo szerszego zjawiska, na które składają się losy nie tylko zwierząt domowych, ale też gospodarskich, hodowlanych i zwłaszcza dziko żyjących. Badacze, próbując opisać tę sytuację, mówią m.in. o „trwałych zmianach i zaburzeniach bioróżnorodności w strefach działań wojskowych” i dopiero na tym tle rysują swoisty szkic do sytuacji całej fauny.
Spójrzmy więc oczami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta