Iluzoryczne poczucie potęgi
Obserwowałem przez całe lata 90., jak niemal wszyscy politycy w pas się kłaniali „Gazecie Wyborczej”. Aż do afery Rywina. To był koniec supremacji „Gazety” w świecie polskich mediów i polskiej polityki. Rozmowa z prof. Antonim dudkiem, politologiem i historykiem
Między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem minęło okrągłe 20 lat od wybuchu afery, w wyniku której do więzienia trafił Lew Rywin.
To, że Rywin trafił do więzienia, wynikało ze szczególnej roli, jaką ta afera odegrała. Nie chodziło o to, że była wstrząsająca, bo w sumie nie była. Natomiast okazała się katalizatorem procesu, który doprowadził do końca epoki podziału postkomunistycznego i wejścia polskiej polityki w nową fazę podziału – postsolidarnościowego. W tej pierwszej epoce, która skończyła się w 2005 roku, rola postkomunistycznego SLD była bardzo istotna pod względem znaczenia politycznego i długości sprawowania władzy na scenie politycznej. Gdy się analizuje, co doprowadziło do schyłku SLD, to afera Rywina jest w czołówce przyczyn, choć nie była jedyna. Przy czym najbardziej niszczącą rolę odegrała nie sama afera, ale sejmowa komisja śledcza powołana specjalnie do wyjaśnienia korupcyjnej propozycji Lwa Rywina.
Kontekst tej afery był następujący – przed świętami Bożego Narodzenia 2002 roku rząd zakończył negocjacje w Kopenhadze w sprawie warunków naszej akcesji do UE. Leszek Miller ogłosił to triumfalnie na konferencji prasowej, tuż przed wieczornymi serwisami telewizyjnymi. A po świętach „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst: „Przychodzi Rywin do Michnika”. Co pan pomyślał po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta