Jak to na komendzie ładnie, gdy z głośnika granat padnie
Niezdymisjonowany komendant główny policji nie powinien już decydować np. w sprawach pozwolenia na broń.
Parafrazując słowa starej piosenki, chciałoby się napisać wesoły felieton. Trudno jednak powstrzymać uśmiech, czytając prezentowane na łamach prasy wyjaśnienia komendanta głównego policji, informującego, że otrzymał w prezencie od komendanta głównego Narodowej Policji Ukrainy zużytą, pustą i bezpieczną tubę po granatniku, przerobioną na głośnik, z którego można korzystać przez bluetooth. Drugą taką „bezpieczną” tubę – wedle relacji prasowych – miał otrzymać od zastępcy szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Obaj panowie zapewnić mieli, że sprzęt można przewieźć bez zgłoszeń, co komendant główny policji skwapliwie uczynił. Do wystrzału dojść miało samoistnie podczas przestawiania „bezpiecznych” granatników. Eksperci twierdzą zaś, że granatnik nie mógł wystrzelić sam, chyba że generał odblokował zabezpieczenia.
Po ironicznych doniesieniach mediów sprawa straciła walor newsa. Jej prawne konsekwencje zostaną jednak z nami dłuższy czas. Zrozumiałe, że w sprawie eksplozji w budynku KGP wszczęto śledztwo, gdyż gołym okiem dostrzegalne jest morze naruszeń. Do już przywołanych można dodać, że granatniki nie zostały sprawdzone przez ochronę generała (funkcjonariuszy z wydziału antyterrorystycznego) ani przez inne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta