Brutalny świat konspiratora
Do Niemców strzelali bez wyrzutów sumienia. Ale przy wykonywaniu wyroków na Polakach – konfidentach, zdrajcach – uczestnicy konspiracji mieli dylematy, czasami musieli strzelać do kogoś, kogo znali. To są momenty, w których wyczerpuje się przygodowa formuła opowieści o tym, w czym uczestniczyli. Rozmowa z Dominikiem Czapigo, historykiem
Jerzy Chlistunoff „Jurek”, jeden z bohaterów przygotowanej przez pana do druku książki o uczestnikach konspiracji z czasów II wojny światowej, opowiedział historię niedoszłej akcji, w której szykowaniu brał udział. Celem było zabranie mundurów i broni esesmanom, którzy korzystali z wypoczynku nad Wisłą: opalali się, wypływali na rzekę kajakami lub żaglówkami. Akcji nie przeprowadzono, czego „Jurek” bardzo żałował. Czytając o tym planie, trudno nie pomyśleć, że był filmowy, a nawet z gatunku komedii wojennej.
To były początki „Jurka” w konspiracji. Jak wspomina, same przygotowania były dla niego nudne – siedział długie godziny w pobliżu, licząc, ilu Niemców się tam pojawia. Rzeczywistość zweryfikowała jego chłopięce wyobrażenia o walce z bronią w ręku – nie strzelał, jego udziałem były sabotaż i dywersja, w czym się bardzo dobrze sprawdził. Był dumny z przynależności do Kedywu (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej – red.), jednocześnie podkreślał, że wcale nie czuje się bohaterem. Wspaniale opowiadał – ze swadą, często zrywając się z krzesła i odgrywając pewne sceny. Wiedział, że pracuję nad książką, i że będzie jednym z jej bohaterów, ale, niestety, jej nie doczekał. Zmarł w listopadzie zeszłego roku.
Jakie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta