W raju samodzielnego rządzenia
W polityce obiektywna prawda często nie ma znaczenia, liczy się wrażenie i odbiór społeczny. Ja widziałem, że ci ludzie, którzy się kiedyś do mnie uśmiechali, pod koniec kadencji patrzyli na mnie krzywo. A zdarzały się wypowiedzi wulgarne albo nienawistne, typu „będziecie siedzieć”. Rozmowa z Tadeuszem Cymańskim, posŁem Solidarnej Polski, w Sejmie od 1997 roku
Spędził pan ćwierć wieku w parlamencie – polskim i europejskim. Jeszcze wcześniej został pan członkiem Porozumienia Centrum, pierwszej partii Jarosława Kaczyńskiego.
To zamierzchłe czasy. Do Porozumienia Centrum wstąpiłem jako burmistrz Malborka, czyli w 1990 roku, i działałem w tej partii do 1998 roku. Jednak bardziej byłem związany z ruchem związkowym. Miałem nadzieję, że nasz przełom polityczny będzie zmianą na rzecz ludzi pracy. Popierałem też prezydenckie aspiracje Lecha Wałęsy, co mnie zbliżyło do PC. Wałęsa był symbolem walki o wolność. W wyborach prezydenckich 1990 roku ludzie nie głosowali na Wałęsę, tylko na symbol.
Porozumienie Centrum było tą partią, która w tamtych wyborach postawiła na Wałęsę i się na tym wypromowała.
To prawda. Pamiętam, jak do Elbląga przyjeżdżali Jarosław Kaczyński i jego brat Lech. Sale były wypełnione po brzegi. PC było bardzo popularne.
W 1997 roku dostał się pan do Sejmu z Porozumienia Centrum?
Otóż nie. Mówi się, że przypadek to pseudonim Ducha Świętego. W moim życiu było mnóstwo fortunnych zbiegów okoliczności. Kilka razy powinienem wypaść z kolein kariery politycznej, ale jakoś szczęśliwie zawsze mi się udawało utrzymać. Mój pierwszy mandat poselski zdobyty w 1997 roku to też był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta